To taki słodki widok: zbliżenie na małe, pulchne stópki maluszka, którego jedno z rodziców (zazwyczaj tata) uczy chodzić za rączki. To scena utrwalona w niezliczonych filmach i reklamach. Krok milowy w rozwoju dziecka. Łzy wzruszenia w oczach rodziny. To na tych nóżkach dziecko wyruszy do szkoły, na studia i do ołtarza Cały świat wstrzymuje oddech w oczekiwaniu na to dokąd w przyszłości zajdzie ten mały człowiek. Jednak według kadry medycznej, w tym fizjoterapeutów czuwających nad rozwojem dzieci, uczenie chodzenia za wyciągnięte w górę rączki to nie jest dobry pomysł. Oczywiście rodzice robią to w dobrej wierze. Wydaje im się, że bez tej pomocy dziecko nie nauczy się chodzić samodzielnie. Nie ma nic złego w kibicowaniu maluchowi i cieszeniu się jego postępami. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy nie szanujemy indywidualnego tempa rozwoju dziecka i chcemy przyspieszać jego „osiągnięcia”. Cenny czas Etap, kiedy dziecko ćwiczy chodzi wzdłuż mebli, dostawiając jedną nogę do drugiej, jest niezwykle ważny dla wypracowania prawidłowej postawy ciała i wzorca ruchu, więc pod żadnym pozorem nie należy przyspieszać tego procesu. Od pierwszego stania dziecka przy meblach do pierwszego samodzielnego kroku „bez trzymanki” może minąć kilka miesięcy i nie warto niczego przyspieszać. W tym niezwykle ważnym okresie dziecko wypracowuje: • Prawidłowe ustawienie miednicy – stabilne i pod odpowiednim kątem • Prawidłowe ustawienie nogi na całej jej długości – od stawu biodrowego do stopy, w tym prawidłowe obciążenie poszczególnych części stopy • Równowagę • Kolejne etapy rozpracowania przestrzeni, czyli procesu, który rozpoczął się, gdy dziecko zaczęło obracać się z z brzucha na plecy i na odwrót • Pewność siebie i wewnętrzną motywację – ogromną rolę odgrywają tu upadki, kolejne próby i zdobyta samodzielność Chodzenie w bok okazuje się niezwykle ważnym preludium do chodzenia do przodu! Każdy etap rozwoju motorycznego jest potrzebny, nie tylko do opanowania prawidłowego wzorca ruchu, ale także do prawidłowej integracji centralnego układu nerwowego. Negatywne skutki Jeśli dziecko jest niedostatecznie przygotowane do samodzielnego chodzenia i pospieszane przez rodziców, owszem – będzie chodziło z pomocą, ale nieprawidłowo. Kiedy uczymy dziecko chodzić za ręce to tylko poruszanie nogami, które nie ma nic wspólnego z chodzeniem Dziecko „wisi” na ramionach rodzica, nie ucząc się złożonego panowania nad własnym ciałem: • Nie ma znaczenia jak dziecko ustawi stopę • Dziecko nie uczy się łapać równowagi i przenosić środka ciężkości w ciele, nie pracuje nad prawidłowym rozłożeniem napięcia mięśniowego • Ponadto, gdy rodzic jest wysoki lub ma już dosyć tej zgarbionej, niewygodnej pozycji, może poruszać się niesymetrycznie, co ma również negatywny wpływ na symetrię ruchu dziecka • Dziecko nie uczy się też, że nieprawidłowy wzorzec ruchu oznacza bolesny upadek Maluch nie uczy się tego wszystkiego, ponieważ asekurują go troskliwe ramiona rodzica. Ta troska jest wzruszająca, godna szacunku i podziwu, ale w tym konkretnym przypadku lepiej pozwolić dziecku na samodzielność. Dzieci zaczynają chodzić samodzielnie między 8 a 18 miesiącem życia – to bardzo szerokie ramy czasowe, a przyspieszanie tego procesu to tylko pozorna „pomoc” w nauce chodzenia, która może więcej zaszkodzić niż pomóc. Naukowcy uspokajają, że naukowcy uspokajają, że wiek, w którym dziecko samodzielnie postawi swój pierwszy krok nie ma wpływu na jego dalszy rozwój. Gdy zacznie chodzić później od rówieśników, wcale nie oznacza to, że w innych dziedzinach też będzie rozwijało się wolniej (więcej o wynikach tego badania przeczytacie tutaj). Jeśli będziemy przyspieszać ten proces, prowadząc dziecko za wyciągnięte do góry rączki, maluch nauczy się chodzić według nieprawidłowego wzorca. Może wymagać rehabilitacji, która nie byłaby konieczna, gdyby poczekać jeszcze kilka tygodni i pozwolić mu ćwiczyć chodzenie przy meblach. Czy to zawsze szkodzi? Pocieszam się, że dzieci jakoś zrekompensują sobie tę zbędną „pomoc” rodziców. W wywiadzie z Pawłem Zawitkowskim, który przeprowadziłam niedawno, możecie przeczytać, że ramy biologiczne są bardzo szerokie, więc warto dać dziecku przestrzeń, uwolnić jego potencjał, a wówczas dziecko potrafi sobie samo zrekompensować pewne braki, również te związane z rozwojem motorycznym czy integracją sensoryczną. Doskonałym przykładem są tu dzieci do upadłego taplające się w kałuży lub skaczące na trampolinie. Miejmy więc nadzieję, że zdecydowana większość dzieci nie będzie miała poważnych wad postawy dlatego, że rodzice uczyli je chodzić za rączki. Ale po co robić źle i ryzykować, skoro można odpuścić i pozwolić dziecku na samodzielność? Mamo, odpuść! Zamiast rujnować sobie kręgosłup, siądź wygodnie i wypij ciepłą kawę, obserwując jak dziecko „męczy się” przy meblach Indywidualne tempo rozwoju Najlepiej, aby nauka chodzenia przebiegała naturalnie i w swoim tempie. Poza tym warto pamiętać, że dzieci uczą się w tym czasie również innych rzeczy. Jedne koncentrują się na chodzeniu, inne na mówieniu, a jeszcze inne na rozgryzieniu tej dziwnej drewnianej skrzyneczki z klockami w różnych kształtach, albo zdejmowaniu i zakładaniu wszystkich dostępnych w domu skarpetek Zmierzam do tego, że każde dziecko rozwija się według własnego planu, każde ma nieco inny układ faz wrażliwych rozwoju, więc porównywanie „osiągnięć” dzieci jest totalnie bez sensu. Więcej o fazach wrażliwych przeczytacie tutaj: >> 8 ważnych aspektów rozwoju. Twoje dziecko wspina się na meble? Nie powstrzymuj go! Jak pomagać, żeby nie zaszkodzić? Dziecko może ćwiczyć wstawanie i chodzenie bokiem przy niskim, stabilnym meblu (kanapa, ława, niski stolik) lub przymocowanej do ściany poręczy (takiej jak dla baletnicy ). Trafiłam nawet na lustro z poręczą (tutaj). To genialna sprawa dla maluszków leżących na macie, a następnie ogromna pomoc w nauce wstawania i chodzenia. Takie pomoce wykorzystywane są w kącikach dzieci urządzonych w duchu Montessori. Natomiast gdy dziecko już zacznie chodzić, zamiast prowadzenia za rączki lub chodzików i tym podobnych gadżetów, lepszy będzie ciężki i stabilny wózek-pchacz. Taki wózek nie zakłóca prawidłowego wzorca chodzenia. Od fizjoterapeutki Irenki dowiedziałam się, że oprócz klocków warto włożyć tam na przykład kilka butelek z wodą – powinien być to wózek z dużym obciążeniem. Na zdjęciu wózek z serii IKEA MULA (to najtańszy wózek tego typu jaki znalazłam) Chodzenie za rączkę jest okej Oczywiście cały czas mówimy tu o nauce chodzenia z rączkami wyciągniętymi do góry, kiedy ciężar dziecka rozkłada się na jego nogach oraz rękach rodzica, a cała reszta ciałka lata we wszystkie strony, bez szans na wyćwiczenie prawidłowego wzorca ruchu. Natomiast kiedy dziecko już nauczy się chodzić, prowadzenie go za rączkę (jedną rączkę! ) jest jak najbardziej okej. Całą resztę „roboty” dziecko wykonuje samo, pracując własnym ciałem. Chodzenie z dzieckiem za rękę przydaje się zwłaszcza poza domem, ze względów bezpieczeństwa. Choć ku rozpaczy rodziców, większość dzieci ma to gdzieś Moje na pewno! Jedno jest pewne: Gdy dziecko będzie gotowe, nikt i nic go nie zatrzyma! Nauka chodzenia to jeden z tych wielu obszarów macierzyństwa, kiedy tak naprawdę najlepiej odpuścić. Nie ma sensu poganiać dziecka, zwijać się w zgarbione C, rujnować sobie kręgosłup i narażać piersi na bezlitosną grawitację A gdy ktoś, z jemu tylko wiadomych względów, znienacka zapyta Cię: – Kiedy twoje dziecko zacznie chodzić? Odpowiedz po prostu: – Kiedy będzie na to gotowe. Wierzę, że po tym tekście zrobisz to z uśmiechem i nawet powieka Ci nie drgnie! Udostępnij ten tekst, jeśli masz wśród znajomych Mamę, która go potrzebuje: Trzymajcie się! Chcesz poczytać więcej? Polub blog na Facebooku: To Ci się spodoba: [one_half] [postblog post=”11778″] [/one_half][one_half] [postblog post=”11409″] [/one_half] [one_half] [postblog post=”10633″] [/one_half][one_half] [postblog post=”11525″] [/one_half] Liczba odsłon: 31 678 Nie przegap niczego! obserwuj nas na Instagramie @ – tam dzieje się najwięcej! zapisz się do newslettera – w pierwszej wiadomości dostaniesz darmowy ebook „150 zabaw Montessori dla dzieci w wieku 0-6 lat” i będziesz ze mną w stałym, wartościowym kontakcie (nie wysyłam spamu!) polub blog na Facebooku – wrzucam tam linki do nowych tekstów, mądre opinie i głupie obrazki dołącz do grupy Matki Dzikich Dzieci – to najfajniejsza grupa na fejsie: dużo wsparcia, zero hejtu A jeśli lubisz to, co robię – komentarz, lajk lub udostępnienie moich postów jest najlepszym sposobem, aby to pokazać Dziękuję! Miłośniczka drapania po pleckach. Matka, która odpuściła. Zamiast rodzicielskiej spiny i perfekcjonizmu woli święty spokój, puzzle, skakanie po kałużach i książki Astrid Lindgren. Mieszka w Warszawie, ale pisze o Skandynawii, którą odwiedza kiedy tylko ma okazję. Szczęśliwa żona mężczyzny z dalekiej północy. Rozpieszcza na potęgę - głównie siebie i męża... a dzieci tylko od czasu do czasu :)Wszystko czego pragną dzieci to radość i beztroska zabawa. A pragnieniem rodziców jest, aby ich dzieci były szczęśliwe i bezpieczne. Jak połączyć te dwie sfery? Ubrać dzieci tak, żeby było im ciepło, sucho i wygodnie, a one zajmą się resztą. Rękawiczki wełniane 2/3l. 35,00 zł. Zestaw merino Bergans 140. 79,00 zł.
To kolejny wpis z głowy, czyli z niczego. Post o moich doświadczeniach związanych z ubieraniem się przed tranzycją, w trakcie zmian, a także obecnie. Nie wszystko tutaj dotyczy ściśle transpłciowości, tylko np. wzrostu, z czym i cis kobiety mogą się borykać. Zresztą, pewnie nie ma osób, na których wszystkie ubrania dobrze wyglądają. Tylko powody będą przed tranzycją i terapią hormonalną, a ubraniaPodobnie jak wiele innych osób przed tranzycją miałam okres gdy nie przywiązywałam wielkiej wagi jak wyglądam. Moja samoocena była niska, nie podobałam się sobie, więc nie czułam potrzeby dobrze się ubierać. Jakiś czas chciałam być jak najlepszym facetem, ale to bardziej dla innych. Nawet brodę miałam jakiś czas. Jakie ubrania nosiłam?Workowate. Tak to można w skrócie określić. Ubrania na mnie wisiały, do tego rodzice mi często kupowali za duże ubrania, by „nie były zbyt krótkie”. Trochę też ukrywałam swoje ciało pod ubraniami – nie byłam z niego zadowolona. Chudy chłopak, bez sporej masy mięśniowej, kto by takiego chciał? Ja na pewno nie. Miałam jedne jeansy, zwykłe, najtańsze, jakieś duże t-shirty, parę bluz, polarów, czego unikałam to kaptury. Wiąże się to z prześladowaniem w szkole ciągnęli mnie za nie. Rodzicom powiedziałam, że nie lubię, bo jak zakładam kurtkę, to mi przeszkadza. Bałam się powiedzieć prawdę, a było to chyba na koniec podstawówki – wtedy wyjątek – ubrania na rowerPoczątkowo jeździłam rowerem w „cywilnych” ubraniach. Jednak rower służył mi do ucieczki przed światem i sobą. Co prawda, to ostatnie było niewykonalne, ale bardzo dużo kilometrów nawinęłam na koła. Z czasem zaczęłam kupować ubrania na rower, bardziej obcisłe, sportowe ciuchy. A gdy szukałam odpowiedzi na pytanie „kim jestem”, wiedziałam, ale się bałam, zaczęłam kupować damskie ubrania, takie wyglądające na unisex. Rower był dobrą wymówką czemu ojciec jeszcze o mnie nie wiedział, a zobaczył mnie w legginsach i damskiej koszulce rowerowej rzucił, że mam kobiecą figurę. Chciał mi dopiec, ale ja się w duchu zaśmiałam. 😉 Oczywiście, jak się dowiedział, to odzywki się zmieniły. Choć po paru latach od tego zdarzenia zaakceptował. W domu nadwyraz często chodziłam w rowerowych ciuchach, czasem to były zwykłe damskie tranzycji – zerowy passingTutaj początek tranzycji nie równa się rozpoczęciu terapii hormonalnej – HRT. Tranzycja rozpoczyna się w głowie, gdy ma się gotowość na rozpoczęcie zmian. W pewnym momencie dobrze wiedziałam co chcę, a strach już nie paraliżował. Od tego momentu mój styl ubierania trochę się zmienił, miałam więcej ciuchów damskich niż męskich. Wybierałam ubrania unisex, choć do pracy aż do coming outu chodziłam w męskich jeansach i długiej męskiej to gdzie się dało jeździłam rowerem, ubierając się jak chciałam i się nie bałam. Na grupę wsparcia jeździłam od jesieni dwa lata temu, za pierwszym razem byłam w bluzie-tunice dresowej, bardzo mi się podobał kolor i wzór. 🙂 Często nosiłam ciuchy o długości tuniki, ze względu na dysforię tego co mam między nogami… Teraz ta dysforia w większości zniknęła, noszę różne ciuchy. 😉 Damskie jeansy też nosiłam, w takich ciuchach czułam się bardziej sobą. Choć w bardzo kobiecych czułam się źle – twarz za bardzo nie pasowała. 🙁Zaczynam mieć passingGdy przez terapię hormonalną zaczęłam wyglądać bardziej właściwie powoli zmieniałam ubrania na trochę bardziej kobiece. A gdy w pracy się o mnie dowiedzieli, całkowicie zrezygnowałam z tych męskich. Czasem musiałam poprawiać ludzi, że jestem kobietą, ale warto było. Akurat była zima, więc łatwiej było się ukryć pod ubraniem, nosiłam swetry, szaliki, czapki. Po chwili nie miałam problemu by iść na zakupy i przeglądać ubrania w damskich działach sklepów. A jeszcze parę miesięcy wcześniej to było nie do pomyślenia. Przyznaję, na pierwsze zakupy chodziłam z „obstawą” w postaci jakiejś znajomej. To pomagało, na psychikę i w doborze sobąTeraz nie mam problemów z ciuchami związanymi z transpłciowością, no może z wyjątkiem niektórych bardzo obcisłych. Trochę to siedzi w głowie, trochę się boję, że będzie coś widać. Jednak niedługo rozwiążę ten ostatni problem. Moja figura wiele się nie zmieniła, zmiany są bardzo drobne. Mam małe piersi, mięśni rozbudowanych nigdy nie miałam, talię mam całkiem ok, jestem szczupła, biodra mam dość szerokie, co nawet ostatnio ktoś mi skomplementował. 😉Ciało mam proporcjonalne do wzrostu. A jestem wysoka – 186 cm, choć nie wyróżniam się z tłumu. Przez wzrost obwody też są większe niż u niższych kobiet, jednak całość wygląda dobrze. Zwykle kupuję ubrania rozmiar 38/M, choć w szafie mam ciuchy od S (to raczej oversize) do XL. Tak się różnią rozmiarówki przez wzrost mam problem z długością ciuchów, ale to problem wszystkich wysokich osób. Zwykle nie ma problemu z szortami, koszulkami, problem jest gdy rękawy i nogawki mają być pełnej długości. Nie chcę reklamować gdzie kupuję, różnie bywa, choć spodnie ostatnio kupuję u „wielkiej gwiazdy”. W sieciówkach nawet nie patrzę, bo są na jedną długość szyte. Można szukać w takich sklepach co specjalizują się w jeansach. Co do koszul, bluz, swetrów – da się upolować w sieciówkach. Problem jest z sukienkami – są za krótkie, a talia jest na żebrach. Podobnie z kurtkami – ramiona wąskie, talia za wysoko, krótkie rękawy. Ciężko znaleźć dobrą, co by nie wymagała to co prawda nie ubrania, jednak to ważny element stroju. Jak na razie, jedyny sklep stacjonarny co ma buty damskie dla rozmiaru 43 i wyżej to Deichmann. W CCC i New Look są buty do 42, a w tym pierwszym czasem widywałam rozmiar 40 oznaczony jako XXL. Z jednej strony śmieszne, z drugiej tragiczne. :-/ Nie muszę chyba dodawać, że rozmiar może być taki sam, a długość wkładki spoglądając na obrazek w nagłówku, udaje mi się upolować jakieś ciuchy. Od sportowych, przez bardziej eleganckie, po sukienki. A najważniejsze – noszę takie które mi się podobają, a nie wyłącznie z działu męskiego. 😀
Traducciones en contexto de "zacząłem chodzić" en polaco-español de Reverso Context: Pewnego dnia postanowiłem wszystko zmienić i zacząłem chodzić na siłownie.