78 poziom zaufania. Dzień dobry, Namówić męża na kontakt z lekarzem psychiatrą, który po 1) zdiagnozuje objawy męża, a po 2) zaproponuje odpowiednie leczenie. Pomoc można uzyskać np.: w Poradni Zdrowia Psychicznego (w ramach NFZ). Mgr Elżbieta Schabowska Psycholog , Katowice. 48 poziom zaufania. Konsultacje Zespół psychologów i terapeutów dla dzieci, młodzieży i dorosłych zaprasza na konsultacje. Nasi psychologowie prowadzą zarówno terapię indywidualną, jak i terapię dla par oraz rodzin. Pomoc psychologiczna to nasza pasja, a nasz zespół terapeutów został stworzony po to, by pomagać ludziom na jak najszerszą skalę. Jeżeli poszukujesz dobrych specjalistów, którzy w fachowy sposób udzielą Ci wsparcia, skontaktuj się z naszym gabinetem psychologicznym w Poznaniu. Formę terapii oraz metody pracy dostosowujemy indywidualnie do potrzeb i zasobów klienta. Przyjazna psychologia to nasza wizytówka. Pomagamy także on-line. Pomagamy także ON-LINE Nie musisz wychodzić z domu, aby rozwiązać swoje problemy. Kontakt ON-LINE to bardzo praktyczna forma spotkań, zwłaszcza, jeśli nie mieszkasz w Poznaniu. Zapraszamy na terapię on-line lub spotkania telefoniczne. Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli Od: "Basia Z." szukaj wiadomości tego autora. Użytkownik "Oasy" : > Tak, przy założeniu które podałem, jak najbardziej. > W sumie rewelacyjny pomysł na wyjście z kryzysu finansowego, chyba go > opatentuję. Oddzielne konta. Jeżeli partnerzy bardzo cenią sobie niezależność finansową, mogą posiadać oddzielne konta. Taki układ finansowy może się wiązać z tym, że para podzieli się również opłatami za rachunki i utrzymanie. Nie musi to być równy podział – partner, który ma na przykład większe dochody, może się zgodzić na przejęcie na swoje barki większej części wydatków. Wiele par jest zadowolonych z podziału domowego budżetu, dzięki któremu każda ze stron ma poczucie absolutnej kontroli nad swoimi osobistymi dochodami. Jeżeli partnerom zależy również na prawnym uregulowaniu własności majątkowej w związku, przed zawarciem małżeństwa możliwe jest podpisanie finanse. Możliwa jest także przeciwne rozwiązanie. Polega ono na tym, że partnerzy decydują się na całkowitą wspólnotę majątkową. Postanawiają mianowicie, że na przykład będą mieli wspólne konto i że każda ze stron będzie mogła w równym stopniu z niego korzystać. Oczywiście taka sytuacja wymaga wielkiego zaufania do drugiej strony. Najlepiej zatem ustalić, że partnerzy będą się wzajemnie informować o swoich wydatkach i również wspólnie je planować. Część wspólna i osobne konta. Niektóre pary wolą natomiast rozwiązanie polegające na tym, że część ich dochodów stanowi wspólną kasę, ale pozostałą częścią mogą dysponować według własnego uznania. W ten sposób partnerzy mają poczucie, że budują wspólne życie, ale jednocześnie zachowują pewną odrębność w zakresie finansów. Dzięki takiemu układowi nikt nie musi się tłumaczyć drugiej stronie, dlaczego wydał określoną kwotę pieniędzy. Planowanie budżetu przez jedną osobę. Niejednokrotnie zdarza się również, że jeden z partnerów odpowiada za domowy budżet. Najczęściej jest to kobieta, ponieważ w wielu związkach to właśnie panie dokonują codziennych zakupów, dokładnie orientują się w bieżących cenach i potrafią zaplanować miesięczne wydatki. Co więcej, taki układ nie jest również rzadkością w małżeństwach, w których zawodowo pracuje jedynie mężczyzna. Podobne rozwiązanie umożliwia partnerom jasny podział obowiązków i wiele par chwali sobie tę Wy radzicie sobie z finansami domowymi? Kto zajmuje się pieniędzmi i pilnuje budżetu? Wypowiedzcie się!

Książka prof. Wojciszke. Kilka zawartych w niej myśli: Dynamika namiętności jest dramatyczna, inaczej niż intymności. Namiętność jest uczuciem nierealistycznym i w związku z tym nietrwałym.

„Jeszcze ryżem sypną na szczęście; Gości tłum coś fałszywie odśpiewa; Złoty krążek mi wcisną na rękę; i powiozą mnie windą do nieba...". Następnego dnia rano przychodzi jednak myśl – „Boże i po co to wszystko? Tyle kasy na to poszło! Tyle jedzenia się zmarnowało. Po co nam trzy odkurzacze, cztery serwisy do kawy i kto dał tę pustą kopertę?”. Pocieszają się jednak, że Panu Młodemu smoking się przyda (?), suknię ślubną odda się do wypożyczalni, rodzice jakoś spłacą kredyt wzięty na organizację wesela, a oni przecież wyjeżdżają do Grecji na miodowy tydzień, więc jakoś to będzie! Mają trochę pieniędzy z kopert, babcia obiecała im zapisać swoje mieszkanie, a kuzyn z Warszawy obiecał, że załatwi Panu Młodemu dobrą pracę w stolicy. Póki co, pomieszkają trochę u rodziców, zanim staną na nogach i kupią mieszkanie Znam wiele takich historii. Oczywistym nietaktem byłoby rozmawianie z Młodą Parą o finansach w trakcie wesela, a po weselu też nikt nie chce psuć im optymistycznego nastroju. Oni sami też ze sobą wcześniej nie rozmawiali o pieniądzach. Zakochani w sobie po uszy, obydwoje w różowych okularach nie potrzebowali do szczęścia zbyt wiele. Poza tym rozmawianie o pieniądzach przed ślubem jest zarówno dla narzeczonych, jak i ich rodziców trudne i niezręczne. Nikt nie chce takimi rozmowami obdzierać miłości z romantyzmu. To wszystko się jednak zmienia po ślubie. Może się bowiem rychło okazać, że pieniądze zupełnie „się nie trzymają” Pana Młodego, a koledzy mówią o nim „mało zarabia – żyje jak hrabia”. Ma nie spłacony kredyt na samochód, debet na kartach, a dotacja na założenie działalności gospodarczej (czytaj: interes życia) też mu się rozpłynęła. W dodatku nie ma dla niego w okolicy wystarczająco dobrej pracy, honor zaś nie pozwala mu na podjęcie pracy fizycznej. Jego babcia, jak na swój wiek, cieszy się nadspodziewanie dobrym zdrowiem i zapewne dożyje stu lat, więc wizja mieszkania dla nowożeńców staje się bardzo odległa. Tak samo odległa, jak obiecana praca w Warszawie. Panna Młoda zaś pracowała przy truskawkach w każde wakacje już od 12 roku życia. W liceum dawała korepetycje i pomagała matce w opiece nad młodszym rodzeństwem, gdy ojciec pracował po 12 godzin dziennie. Późnej wyjeżdżała za granicę, by na zmywaku zarobić na studia. Ma stałą pracę i liczy, że dostanie kredyt mieszkaniowy. Uzbierała już na używane autko. Czy będzie im łatwo w życiu z tak różnym stosunkiem do życia, do pracy, zarabiania pieniędzy, oszczędzania? Czy miłość wystarczy? Czy spotkali przed ślubem mądrego życiowo, życzliwego dorosłego, który porozmawiał z nimi o czekających ich wyzwaniach? Czy wiedzą ile pieniędzy będą potrzebować do życia, jeżeli zamieszkają w wymarzonej Warszawie? Sprawdźmy więc tylko pobieżnie miesięczne wydatki. - Miesięczne koszty utrzymania dla 2 osób 1500,00 zł - Kredyt mieszkaniowy 1000,00 zł - Czynsz, media, telefony komórkowe 1000,00 zł - Rozrywka, kultura, sport 300,00 zł - Paliwo i utrzymanie samochodu, parkometry, komunikacja 500,00 zł - Wyjazd na wakacje 300,00 zł Razem miesięcznie daje to kwotę minimum 4600,00 zł (!), przy założeniu, że mają bezpłatną służbę zdrowia, nie kupują żadnego wyposażenia do mieszkania, jeżdżą starym samochodem, ubierają się w second-handach i wyjeżdżają tylko na 10 dni wakacji. Po dwóch latach pojawia się na świecie pierwsze dziecko i pierwszy poważny kryzys w młodej rodzinie. Jeśli mama pójdzie na urlop macierzyński ich dochody gwałtownie spadną. Jeżeli chce wrócić szybko do pracy zapłaci opiekunce 15 zł/h. Jeżeli nie wróci dość szybko – może się okazać, że nie będzie miała gdzie wrócić. Będzie lżej, jeżeli dziecko pójdzie do przedszkola i będzie to przedszkole publiczne. Przedszkole prywatne lub prywatny żłobek to wydatek ok. 1000,00 zł. A co będzie, gdy pojawi się drugie dziecko? Strach pomyśleć! To może w ogóle się nie żenić, nie wychodzić za mąż, nie mieć dzieci, skoro to takie trudne, tym bardziej, że wokół kryzys, a perspektywy gospodarcze nieciekawe? Nic bardziej błędnego! Świat jest piękny i stoi przed Wami otworem. Warto jednak rozmawiać o sprawach, które dla pokolenia naszych rodziców były wstydliwe. Może dlatego, że wszyscy byli biedni, a państwo mocno opiekuńcze. Przed ślubem nie rozmawiało się o pieniądzach. Zaczynało się o nich rozmawiać dopiero przed rozwodem. Warto jednak i trzeba rozmawiać o finansach w małżeństwie jeszcze przed jego zawarciem. Dla społeczeństw o wiele zamożniejszych od naszego są to sprawy zupełnie naturalne. Nic złego w tym, że spojrzymy na nasz związek jak na małą firmę, która nie dość, że musi utrzymać się na rynku, to jeszcze powinna generować zysk na przyszłość. Na edukację dzieci, na opiekę nad waszymi rodzicami i na waszą emeryturę. Stwórzcie więc wasz własny biznesplan na 5, 10, 20 i 30 lat. Wystarczy do tego kalkulator, szczerość i życzliwość. Od czego zacząć? Od waszych doświadczeń rodzinnych. - Jaki stosunek do pracy, zarabiania i wydawania pieniędzy mają wasi rodzice. - Jakie są wasze życiowe priorytety i jakie macie marzenia? - Jakie cele krótkoterminowe, średnioterminowe i długoterminowe sobie stawiacie. - Co dla każdego z was oznacza „bezpieczeństwo finansowe” i „niezależność finansowa”? Następnie należy sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie: czy macie chociaż podstawową wiedzę o zarządzaniu finansami? Jeśli nie, a przecież nie wszystkie szkoły tego uczą, poproście kogoś życzliwego o pomoc. Kogoś, kto wyjaśni Wam, co to jest kredyt, odsetki, zdolność kredytowa, hipoteka, karta kredytowa i debetowa, wspólność majątkowa, dywersyfikacja ryzyka, biznesplan, ubezpieczenie na życie, itp., itd. Bogatsi już o taką wiedzę porozmawiajcie na następujące tematy: - W jaki sposób będziecie podejmować ważne decyzje finansowe? - Jakimi aktywami (oprócz miłości) dysponujecie na starcie? - Na czyją pomoc możecie liczyć, w jakim zakresie i na jak długo? - Czy wasze wykształcenie daje gwarancję znalezienia dobrze płatnej pracy? A może trzeba zainwestować w siebie i zdobyć inny zawód? - Praca dla kogoś, czy własna działalność? - Praca w Polsce czy za granicą? Plusy, minusy, zagrożenia dla waszego związku. - Gdzie będziecie mieszkać? Zbudujecie dom czy kupicie mieszkanie? Kredyt, a może lepiej wynajmować? Ile to będzie kosztować? - Kredyt hipoteczny w złotówkach, euro, frankach? Ile wynosi wkład własny? - Jak sobie poradzicie gdy, nie daj Boże, jedno z was straci pracę albo zachoruje? Jaki będzie plan awaryjny? - Kiedy planujecie dziecko/dzieci? Co z karierą zawodową? Urlop macierzyński czy tacierzyński? Babcia? - Jak zachować równowagę praca-życie i czy w ogóle jest to możliwe? - Czy to trudne dla mężczyzny, jeżeli ona zarabia więcej? - Czy potraficie odróżnić potrzeby od zachcianek? Czy ulegacie reklamie i presji zakupów? - Czy umiecie zaplanować swój budżet? - Czy potraficie oszczędzać? Oszczędzać czy inwestować? Granice ryzyka inwestowania. - Czy oprócz wspólnego konta będziecie mieli swoje oddzielne konta bankowe? - Czy ubezpieczenie się to strata pieniędzy? - Wakacje w Polsce czy za granicą? - Auto nowe za gotówkę czy na kredyt, a może używane? To wszystko przy założeniu, że obydwoje „nie macie nic prócz dwojga rąk”, albo na starcie macie mało i mniej więcej po równo. To, że dzisiaj jesteście „biedni jak dwie myszy kościelne” nie wyklucza tego, że za 10 lat będziecie zamożną, kochającą się rodziną. Ważne, by już teraz wyznaczyć sobie cele i ustalić zasady. Sytuacja komplikuje się bardzo, gdy nie rozmawiacie o pieniądzach kiedy np. on jest księciem, a ty Kopciuszkiem. Bądź też ty księżniczką, a on biednym Szewczykiem Dratewką. Wtedy powinniście skorzystać z pomocy prawników, którzy zadbają o waszą bezpieczną i jasną przyszłość oraz o interesy Królewskiego Dworu. Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach? Tak – robią to za nich prawnicy. A potem, jak to w bajkach - „żyli długo i szczęśliwie”. Fundacja „Rozwód? Poczekaj!”
w małżeństwie 41 1.2.1. Zadania rozwojowe młodych dorosłych w aspekcie budowania relacji małżeńskich 41 1.2.2. Dojrzałość do małżeństwa 43 1.3. Dobór partnerów w małżeństwie 51 1.3.1. Psychospołeczne uwarunkowania doboru partnerów na małżonków 52 1.3.2. Psychospołeczne uwarunkowania poczucia doboru kobiet
Kto lubi martwić się o pieniądze? Chyba nikt. Nic dziwnego, że dla przyzwoitego wynagrodzenia jedno z was bierze posadę na drugim końcu Polski, albo za granicą. Na wspólne życie pozostają co najwyżej weekendy. Czy tak popularne ostatnio związki na odległość mają szansę na przetrwanie? Na co uważać i jak zorganizować życie, by twoja rodzina nie ucierpiała? Zdania na temat związków na odległość są podzielone. Niektórzy uważają, że taki układ jest korzystny dla par z wieloletnim stażem, jako lekarstwo na nudę, czy nawarstwiające się nieporozumienia. Jest w tym trochę prawdy. W trakcie krótkich rozstań rzeczywiście macie szansę spojrzeć z innej perspektywy na wasze problemach, poszukać rozwiązań, zatęsknić za sobą. Lecz uciekając w przedłużającą się rozłąkę nie uratujesz małżeństwa, a problemy, o których chcieliście zapomnieć, powrócą ze zdwojoną siłą, kiedy znów zamieszkacie na stałe razem. Dla kochającej się pary dzielące kilometry oznaczają zazwyczaj tęsknotę, zazdrość, samotne zmaganie się z kłopotami codzienności, a nierzadko też żal do partnera, że nas z tym wszystkim zostawił. Psychologowie przewidują, że większości związków na odległość nie jest w stanie przetrwać dłużej niż trzy lata. Jeśli choć jeden z partnerów bardzo cierpi z powodu rozłąki, warto zastanowić się nad zmianą trybu życia. Pieniądze nie rozwieją widma nadchodzącego kryzysu. Ucz się tolerancji Utrzymanie związku na odległość wymaga od obojga dużego wysiłku. Cierpliwość i tolerancja to najważniejsze cechy, które warto pielęgnować. kiedy on nie odbiera słuchawki, zaczynasz snuć podejrzenia. Może jest teraz z kimś…? To zrozumiałe, że czujesz zazdrość, ale bezustanne wydzwanianie i śledzenie partnera to początek nieporozumień. Lepiej ustalcie stałą godzinę kontaktów telefonicznych i ich ilość w tygodniu. pewnie wciąż za nim tęsknisz i kiedy wraca na weekend chcesz z nim spędzić każdą wolną chwilę? Ale kurczowe trzymanie się jego ramienia może okazać się dla niego uciążliwe. Nie rób mu wyrzutów, jeśli podczas powrotów potrzebuje chwili spokoju. Pamiętaj, że jego codzienność jest nieco mniej hałaśliwa i dynamiczna niż weekendy z rodziną, od których nieco odwykł. Pozwól mu w niedzielny poranek posiedzieć dłużej nad gazetą, a nawet pojechać na ryby, jeśli od czasu do czasu ma na to ochotę. Nie odgradzaj go od zajęć, czy hobby, które go pasjonowały przed wyjazdem. Przydziel mu obowiązki Nieobecny na co dzień mąż i tata twoich dzieci to wciąż pełnoprawny członek rodziny, powinnaś więc przydzielać mu obowiązki do wypełnienia. To utwierdzi go w przekonaniu, że jest niezastąpiony i ważny. pozostaw mu np. wypisywanie urzędowych druków, pism, czy robienie opłat. Takie sprawy nie wymagają obecności na miejscu. kiedy wraca do domu, poproś o pomoc w naprawieniu kranu, czy innej drobnej usterki. Ale nie zarzucaj go obowiązkami, z którymi ty nie dałaś sobie rady, bo powroty do domu będą mu się kojarzyły z drugim etatem pracy. angażuj go w weekendową opiekę nad dziećmi, np. kąpanie, czytanie bajek na dobranoc, czy pomaganie pociechom w odrabianiu lekcji. Nie możesz przecież pozwolić, by wyszedł z wprawy jako tata. W ten sposób zapewni sobie u dzieci autorytet. wybierzcie się w weekend na wspólne zakupy dla domu. Poproś go, aby dopisał do listy zakupów te rzeczy, które wydają mu się niezbędne czy ważne. Wspólne kupowanie to okazja do współpracy, a jemu z pewnością spodoba się fakt, że liczysz się z nim w kwestii wydawania pieniędzy, na które tak ciężko pracuje. Zadbaj o bliskość i bezpieczeństwo w związku Utrzymanie dobrego kontaktu z partnerem mimo dzielących kilometrów to test waszej miłości, ale i umiejętności komunikacyjnych. Oto sprawdzone rady: nie oszczędzajcie na telefonach. To najlepsza inwestycja, aby wasz związek przetrwał. Wykup pakiet tanich rozmów wieczorami, lub z konkretnym numerem, które oferuje wiele sieci telefonicznych. Częste rozmowy (co najmniej dwa, trzy razy w tygodniu) pomogą wam być blisko siebie, mimo dzielących kilometrów. Pamiętaj, żeby podczas każdej rozmowy dzieci zamieniły z tatą przynajmniej parę słów. rozmawiaj o problemach, z którymi się zmagasz pod nieobecność partnera- od plamy na dywanie po kłopoty z dziećmi. Chroniąc go przed złymi wieściami narażasz siebie i wasz związek na tarapaty. No bo przecież, kiedy w końcu wróci na stałe do domu przekona się, że wspólne życie to nie tylko przyjemności i może się poczuć rozczarowany. Poza tym, jeśli sobie ponarzekasz- zrzucisz z siebie połowę ciężaru i łatwiej poradzisz sobie z kolejnymi niedogodnościami. nie odkładaj na później żalów i pretensji do partnera, jeśli się tylko pojawią. Być może uważasz, że powinnaś oszczędzić mu wyrzutów, bo on poświęca się dla rodziny? Złości nie oszukasz. Jeśli będziesz ją tłumiła w sobie, eksploduje w najmniej oczekiwanym momencie ze zdwojoną siłą. Kłótnie to nierozłączna część każdego związku. Tego na odległość także. o czym rozmawiać przez telefon? Szczebiotanie i czułe słówka to niekoniecznie tylko to, co on chce usłyszeć. Niektórzy uważają, że koszty rozmów są zbyt wysokie, by rozmawiać o błahych sprawach- plotkach, sprawach znajomych, wydarzeniach w twojej pracy. To błąd; zachowaj wszelkie pozory normalności i rozmawiaj o wszystkim, na co masz ochotę. Dowiedz się jednak jak dawka takich informacji partnera interesuje, co dla niego jest zabawne. Jeśli zdawkowo pomrukuje- możesz być pewna, że nieco przesadziłaś np. z opowieściami o dolegliwościach sąsiadki, czy wyczynach waszego psa. pewnie masz ochotę, aby podczas jego powrotu nadrobić zaległości towarzyskie, więc niemożliwie zapełniasz grafik atrakcjami rozrywkowymi; spotkanie u teściów, potem kolacja ze znajomymi, przydałoby się jeszcze kino… i jesteście tak wyczerpani, a czasem i zestresowani, że z relaksu nici. Spokojnie, nie wszystko naraz. Postaw raczej na spędzanie czasu w gronie waszej rodziny. pytaj go często o to, jak spędza czas poza domem, z kim się przyjaźni, czym się martwi, a co go cieszy. Kiedy dzwoni, zapytaj: „jak ci minął dzień, kochanie?” Chociaż zazwyczaj on nie ma wiele do opowiadania, będzie mu miło, że interesujesz się jego samopoczuciem, że martwisz się o niego. Męskim okiem: czego boją się mężczyźni? Grzegorz, 36. Jako operator sprzętu budowlanego często wyjeżdżam na kilka tygodni na kontrakty w różne strony Polski. Wtedy widuję się z rodziną co tydzień, dwa. Czego się boję? Że kiedy moja żona będzie potrzebowała pomocy, mnie przy niej nie będzie i wyręczy mnie jakiś życzliwy sąsiad. A co, jeśli okaże się w czymś lepszy ode mnie? Może jej to zaimponuje? Mam podobne obawy jak marynarze, którzy zostawiają swoje żony wyjeżdżając w rejs, a one, hmmm… różnie bywa z ich wiernością. Nie wyobrażam sobie odwrotnej sytuacji, kiedy to żona opuszcza dom za pracą. Bałbym się, że nie poradziłbym sobie rady z wychowywaniem dzieci i obowiązkami prowadzenia domu, a także opinii pantoflarza wśród znajomych. Może żona odzwyczaiłaby się od tych uciążliwych zajęć i traktowała mnie po powrocie jak pomoc domową? Wolę tradycyjny podział obowiązków. Statystyki: źródło ankieta WOMAN Jakie są złe strony miłości na odległość? Brakuje mi czułości na co dzień 93% Prowadzenie dwóch gospodarstw jest za drogie 91% Boję się, że każde z nas zacznie żyć swoim życiem 69% Odczuwam brak wsparcia w codziennych sprawach ze strony partnera 42 % Tęsknię i jestem zazdrosna 47% Jakie są dobre strony miłości na odległość? Mogę się intensywniej poświęcić karierze czy zarabianiu pieniędzy 74% Mam więcej czasu dla siebie 62% Mogę robić to, co mojemu partnerowi nigdy nie sprawiało przyjemności 39% Seks z partnerem jest o wiele bardziej ekscytujący niż kiedyś 34%

Psychologia w służbie rodziny, 19–31. Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. Ryś M. (1999), Psychologia małżeństwa w zarysie. Warszawa: Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej Ministerstwa Edukacji Narodowej. Slany K. (2008), Alternatywne formy życia małżeńsko-rodzinnego w ponowoczesnym świecie.

Przejdź do zawartości Start – blogBiuletynLEKCJE MIŁOŚCIWarsztatyPsycholog onlineSalon VIPKontakt Konflikty w małżeństwie o pieniądze Konflikty w małżeństwie o pieniądze Zdarza się, że problemy małżeńskie przejawiają się w odmiennym spojrzeniu na sprawy finansowe. Wtedy pieniądze stają się poważną przyczyną niezgody, czasami szantażu i nawet rozstania! Związek, w którym małżonkowie kłócą się „o pieniądze”, ma prawdopodobnie jeszcze inne, ukryte przyczyny sporu. Same pieniądze są wtedy zewnętrznym przejawem takiego nierozwiązanego konfliktu. Mogą stać się dyżurnym, zastępczym tematem, na który zawsze można się pokłócić, unikając zasadniczego źródła problemu. Warto więc przyjrzeć się, kiedy pokłócisz się z partnerem o pieniądze, jaki jest faktyczny powód sprzeczki. Bo może problem tak naprawdę dotyczy tego, że partner inwestuje w siebie, a Ty masz poczucie, że zaniedbuje Ciebie, poświęca Ci mniej uwagi, mniej Tobie kupujecie? Powodów może być mnóstwo. Bywa tak, że to jednak nie ukryte żale, a same finanse są głównym problemem rozbieżności. Dlatego zadbaj o to, aby omawiać na bieżąco gospodarowanie pieniędzmi przez każdego z Was, wyznaczyć wspólną pulę, zaplanować inwestycje, jak też wydatki na Wasze przyjemności. Wasze ustalenia niech czasami, swobodnie ulegają modyfikacjom! … I koniecznie za obopólną zgodą Tomasz Spodobał Ci się artykuł? Podaruj go znajomym - niech Miłość się rozprzestrzenia :) Psycholog i terapeuta par. Od nastolatka interesuje się metodami doskonalenia umysłu, samorozwojem i duchowością. Żyje z pasją robiąc to, co lubi - prowadzi szkolenia z zakresu rozwoju osobistego, ćwiczy jogę i wędruje po górach. W szczęśliwym małżeństwie z Joanną Stelmach :) Podobne wpisy Page load link

Psychologia finansowa to dyscyplina, która bada zachowania związane z pieniędzmi. Mówiąc dokładniej, analizuje interakcje między rynkami finansowymi a naturą ludzką. Analizując zachowania ludzi, ujawnia psychologiczne bariery wpływające na ich decyzje finansowe. W związku z tym zapewnia wgląd w działania ludzi, co może pomóc Jak podjąć decyzję o rozwodzie? Czasem stoimy o krok od rozstania z partnerem i nie wiemy, w którą pójść stronę. W jaki sposób rozpoznać, czy nasz związek ma w ogóle przyszłość? Zapytałyśmy o to Marcjannę Dębską, adwokatkę i mediatorkę rozwodową. Kryzys w małżeństwie - najczęstsze powodyPo czym rozpoznać, czy związek warto ratować?MARCJANNA DĘBSKA: Niewiele jest związków, których nie warto ratować. Natomiast zdarza się, że na ratunek jest zbyt późno. Bo partnerzy już się nie słyszą, nie potrafią zrobić kroku wstecz i z dystansem spojrzeć na problem, który zapoczątkował spiralę oskarżeń. Czasem związku nie da się uzdrowić wcale nie dlatego, że nie było warto albo nie ma w nim potencjału, tylko przegapiliśmy ten właściwy w poprzednim roku wniesiono rekordową ilość wniosków rozwodowych. Przeżywamy kryzys i od razu myślimy, że to koniec małżeństwa?Myślenie o rozstaniu jest jedną z najłatwiejszych ścieżek. Prawie każdemu z nas to zdarza. Ale od myśli do złożenia wniosku rozwodowego jest długa droga. Trzeba zadać sobie trud, napisać pozew, przygotować się na trzy, cztery lata rozpraw sądowych - tyle to trwa, przynajmniej w Warszawie i innych dużych miastach. Powiedziałabym: na szczęście nie jest to proste. Ale z pewnością mierzymy się z dużym wzrostem kryzysów w jakiego powodu kryzysy dziś wynikają najczęściej?Myślę, że ich przyczyna jest zawsze taka sama. Przestajemy czuć się ważni. Na rozprawach rozwodowych sędzia pyta: czy pani kocha męża, czy pan kocha żonę? Kiedy słucham odpowiedzi "wypaliło się między nami", "uczucie zanikło", zastanawiam się, co to właściwe znaczy. Warto to pytanie przeformułować: kiedy pan czy pani przestaliście się czuć ważni dla partnera? To jest prawdziwa przyczyna rozpadu więzi. Nawet, gdy mówimy, że nasz związek rozpada się z powodu zdrady, to przecież ona jest tylko konsekwencją, gorzką wisienką na torcie erozji naszej relacji. Ktoś wcześniej przestał się czuć szanowany, pożądany. Stąd się bierze szukanie aprobaty w social mediach, uciekanie w pracę, nawiązywanie kontaktów poza związkiem. Choć z mojej perspektywy jako mediatorki i adwokatki wynika, że powodem kryzysu bywają też nierealistyczne, niemożliwe do spełnienia oczekiwania, aby "być dla niego (czy dla niej) całym światem". Spotykam w moim gabinecie na przykład kobiety rozczarowane, że partner nie spełnił całego spectrum ich pragnień - nie był mężem, kochankiem i jeszcze najlepszą przyjaciółką. A to jest zwyczajnie niemożliwe. Prawo gwarantuje nam równość, ale nie jesteśmy tacy sami. Przykładowo, badania mówią, że kobiety są w stanie wypowiadać i przyjmować 23 tysiące słów dziennie, ale mężczyźni – 7 tysięcy. Może w tej zwykłej biologicznej zależności kryje się słynne "on mnie nie słucha"? Oczywiście, że nie słucha, bo limit 7 tysięcy słów wyczerpał się jeszcze przed obiadem. Z powodu tego niezrozumienia pojawia się frustracja, nawarstwiają pretensje. Aż w końcu już nie mamy sił ani się kłócić, ani godzić. Rozwód czy zgoda? Jak się pogodzić i dojść do porozumienia?Co to właściwie znaczy - pogodzić się?Wziąć odpowiedzialność za to, co się dzieje w związku. To jest pierwsza, najważniejsza zasada. Dopóki jesteśmy w stanie zobaczyć swój wpływ na to się miedzy nami wydarzyło – możemy się pogodzić. Obserwowałam niedawno sytuację: małżeństwo w kryzysie od dwóch lat. Jedno ignoruje wszelkie sygnały, nie chce rozmawiać, zachowuje bierność, nawet prowokuje konflikty, aż dochodzi do zdrady. A wtedy – ja jestem ofiarą, ona jest winna! To prawda, ale ty unikałeś odpowiedzialności za wasz związek, nie współpracowałeś, przeciągałeś linę, więc jesteś współodpowiedzialny za stan, który do zdrady przestać szukać winnego?Jest różnica między winą a odpowiedzialnością. Wina jest pojęciem prawnym. Czasem to w sądzie wykazujemy, kto zawinił i wystąpił przeciw obowiązkom małżeńskim: zdradził, nie wspierał, był nieobecny. Ale w związku jest inaczej. Choć nie jest moją winą, że mój małżonek mnie zdradził, za kondycję naszej relacji ponosimy odpowiedzialność obydwoje. Jeśli to rozumiemy, zmienia się nasze nastawienie. Przestajemy czego zacząć, jeśli chcemy się pogodzić?Najpierw zadajmy sobie samej pytania: czy ja chcę być w tej relacji? Czy pamiętam, że jestem tu, żeby się przyczyniać do dobra tego związku? Jaki jest mój wkład? Co chcę dostać, ale i co chcę dać? Nie jest to łatwe, ale bez tego błądzimy po omacku i wkręcamy się w obwinianie, w te wszystkie "bo ty zawsze...", "ty nigdy...", "a ty to co?".Drugą ważną zasadą godzenia się jest mówienie w pierwszej osobie. Czuję się opuszczona, martwię się, jest mi smutno, gdy to słyszę, czuję się nieważna. Mówię o sobie, nie atakuję. A kiedy nie atakuję, druga strona nie musi się bronić. To umożliwia żeby się pogodzić, trzeba zrezygnować z monopolu na posiadanie racji w związku. Jesteśmy różni, mamy prawo czuć inaczej. Jeśli się nam wydaje, że nasza racja jest lepsza, a problem polega na tym, że partner nie chce się nas słuchać, jesteśmy w ślepej uliczce. Małżeństwo to umowa. Tak ważna, że dostała oddzielny kodeks. W tej umowie jest napisane, że małżonkowie mają równe prawa i obowiązki. Że są zobowiązani według swoich sił zaspokajać emocjonalne i materialne potrzeby rodziny, udzielać wsparcia partnerowi. Mamy prawo do szacunku, zaufania, lojalności, wyrozumiałości. Każde z nas tak samo. Często mam poczucie, że jesteśmy dziś zupełnie nieprzygotowani do małżeństwa. Wkładamy energię w organizowanie ślubu, rozprawiamy ilu gości zaprosić, a czy ktokolwiek rozmawia o tym, na czym polega samo małżeństwo? Podam przykład. Małżonkowie maja równe prawa i obowiązki. Czy to znaczy, że takie same? Sądzimy, że tak. Przychodzi do mnie para: on pracuje zawodowo, ona zajmuje się domem i dziećmi. I nie ma świadomości, że jej osobiste starania o rodzinę i wychowanie dzieci są w kodeksie rodzinnym zapisane jako równe zarobkowym staraniom jej partnera. Równe - znaczy równoważne, a nie takie same. Ona pracuje w domu i przyczynia się do dobrostanu rodziny, z czego czerpią wszyscy jej członkowie. Mąż pracując poza domem zapewnia środki na utrzymanie, a jego wynagrodzenie jest dobrem wspólnym. Gdyby małżonkowie mieli tę świadomość, otaczaliby się większym wygooglować kodeks rodzinny i czytać?Zachęcam do tego, szczególnie w bezsenne noce! A jeszcze bardziej do realnego podejścia do związku, rozmawiania na pozornie nieromantyczne tematy. Czy moja rodzina jest zabezpieczona na wypadek śmierci mojej lub partnera? Czy jeśli stawiamy dom na działce, którą partner dostał w spadku, to będę miała prawo do połowy? Musimy wiedzieć, na co możemy liczyć, a na co nie. Czasem dopiero w moim gabinecie okazuje się, że niektórych klientów po prostu nie stać na rozwód. Bo zostaną z niczym, liczyli na pieniądze, które w ogóle im się nie należą. Nie wiedzą, jakie mają prawa, nie rozumieją konsekwencji finansowych małżeństwa. Czy to jest romantyczne, żyć wiele lat z zamkniętymi oczami?Jak podjąć decyzję o rozwodzie?Czasem stoimy o krok od rozwodu i nie wiemy, czy go wykonać. Są takie związki, których nie warto ratować?Są, oczywiście. W zdrowej relacji, nawet jeśli jest kryzys, po namyśle dostrzegamy, że my się w niej rozwijamy, partner wydobywa z nas coś dobrego. Inaczej jest jeśli dobraliśmy się deficytami: ktoś skłonny do przemocy z osobą z wysoką tolerancją na przemoc. Albo ktoś uzależniony ze współuzależnionym. Pierwszym krokiem powinna być wtedy terapia. Prowadzi do zmiany wzorca, który nosimy w głowie, ale sprawia też, że dociera do nas cała toksyczność relacji, w której jesteśmy. Wtedy sami chcemy ją też związki, w które rozstanie jest jakby wpisane. Mam na myśli takie, w których problemy partnerów doprowadzają do zaburzenia ról w relacji. Na przykład kobieta wchodzi w rolę matki i przejmuje kontrolę nad partnerem. Przychodzi do mnie wielu mężczyzn, którzy mówią: czuję się jakbym był kolejnym dzieckiem w rodzinie. Nie mogę już tego znieść. Ciągle słyszą: a kiedy wrócisz z pracy? Dlaczego się spóźniłeś? Czy wziąłeś kanapkę? A dlaczego nie zjadłeś? Życie seksualne takiej pary zamiera. Mężczyzna, który wszedł w rolę syna najpierw się buntuje – musi, bo taka jest właściwość nastolatka. A potem odchodzi – bo rolą syna jest wyjść z domu w świat. Taki związek może uratować tylko wcześnie podjęta terapia obydwojga przypadku zdrady rozwód nie jest właściwym wyjściem?Każda zdrada niszczy zaufanie, ale nie każda powinna prowadzić do rozwodu. Jednorazowa zdrada jest często aktem rozpaczy, desperacji, krzykiem: zobacz mnie jestem ważna(y), mam swoje potrzeby, nie mogę z nich ciągle rezygnować. To jest raczej czerwona kartka, a nie przekreślenie relacji. Co innego, kiedy ktoś prowadzi podwójne życie, przez lata ma innego partnera czy partnerkę w równoległym związku. Ale jeśli miałabym powiedzieć kiedy rozwód jest dobrym wyjściem, to wtedy, gdy nasze potrzeby są w związku pomijane i niezaspokojone. Jeżeli związek nie daje nam żadnej satysfakcji, próby ratowania zawiodły - rozstanie staje się drogą do lepszego. Wiele par zostaje ze sobą ze względu na dzieci. Ale czy dobrym rozwiązaniem jest by dorastały obserwując rodziców w konflikcie i niechęci? Czasem trzeba się właśnie rozwieść dla dzieci, żeby im pokazać, że życie bywa trudne, ale potrafię podejmować decyzje, mierzyć się z trudnościami. To prawda, że rozwód może być dla nich traumą, ale okresową. A czy jest dobrze dorastać z wzorcem, że dom to miejsce, w którym ludzie się nie lubią? Swoich klientów zawsze zachęcam do tej refleksji. QdmRr5u.
  • segb0ig3qi.pages.dev/90
  • segb0ig3qi.pages.dev/326
  • segb0ig3qi.pages.dev/278
  • segb0ig3qi.pages.dev/330
  • segb0ig3qi.pages.dev/12
  • segb0ig3qi.pages.dev/164
  • segb0ig3qi.pages.dev/161
  • segb0ig3qi.pages.dev/187
  • segb0ig3qi.pages.dev/207
  • pieniądze w małżeństwie psychologia